Wcześniej próbowałam różnych metod, ale nigdy nie zdobyłam takiej wiedzy treningowej i dietetycznej jak w Teamie!

Przestałam się siebie wstydzić, przestałam się czerwienić i „chować”

Team dał mi wymarzoną sylwetkę, ale też ogrom pewności siebie! Przestałam się siebie wstydzić, przestałam się czerwienić i „chować”. Zaczęłam odzywać się do ludzi, zaczęłam rozmawiać i otwierać się na innych. Zdobyłam ogromną łatwość w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich, ponieważ przestałam mieć trudne myśli z tyłu głowy. Wcześniej, podczas rozmów, wiecznie zastanawiałam się, czy ktoś mnie ocenia, czy dobrze wyglądam, czy dobrze mówię, czy widać mi odstające boczki, czy popełniam jakieś błędy. Teraz mam taką pewność siebie, że nie przejmuję się tym. Opinia innych nie jest dla mnie ważna – ważne jest, jak ja się czuję, a nie to, co inni o mnie myślą. Samoświadomość i akceptacja siebie zdobyte podczas pracy nad sobą w TZ pokonały wiele moich barier i dały mi wewnętrzny spokój oraz radość z życia zamiast wiecznego przejmowania się nieistotnymi drobnostkami.

Ja zawsze lubiłam aktywność. Ale często był to dla mnie przymus.

Tutaj nauczyłam się czerpać z tego radość. Treningi są super, a postępy i progres obserwowany podczas ćwiczeń dają mi satysfakcję i chęć do dalszych, nieprzymusowych (!) treningów. To jest wspaniałe, że robię trening, bo mam ochotę, a nie dlatego, że „muszę”. Zawsze czekam na trening z niecierpliwością. Dodatkowo zaczęłam biegać, jeździć na rowerze i chodzić po górach. A muszę przyznać, że przez całe życie nienawidziłam jazdy na rowerze – do tego stopnia, że nawet go nie posiadałam! Team nauczył mnie odkrywania sportów i aktywności oraz pokonywania własnych barier.

Nauczyłam się również słuchać swojego ciała i akceptować je i jego potrzeby.

Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Widzę, jak ważna jest potrzeba nawodnienia, odpowiedniej ilości snu oraz warzyw i owoców. Widzę zmiany w ciele, jeśli czegoś brakuje, tak jak zmiany w trakcie cyklu kobiecego, i to akceptuję – nauczyłam się czytać swoje ciało. Jeśli mam ochotę na coś, to sobie na to pozwalam. Odpoczynek, sen, woda, ale również „coś słodkiego” – dostarczam to w rozsądnej, zbilansowanej ilości i wszystko jest w porządku.